Cześć! Dzisiaj będzie o lakierze, którego autentycznego koloru chyba nie ujrzymy na zdjęciach :) Pomimo tego, że robiłam co mogłam, próbowałam nawet ustawiać kolorystykę w programach graficznych, to niestety się nie udało. Z tego co widzę w internecie to nie tylko ja miałam z tym problem. Musicie jednak uwierzyć na słowo, że w rzeczywistości to piękny kolor - pomieszanie zieleni z niebieskim. Niby turkus, ale z przewagą zieleni. Mam też jeszcze jedno "ale" co do tego koloru, ale o tym przeczytacie w poniższej recenzji:
Nazwa: Orly - Hip and Outlandish.
Kolor: pomieszanie zieleni z niebieskim. Turkus z przewagą zieleni.
Pojemność: 18 ml.
Gdzie można kupić?: największy wybór jest na stronie
Orlybeauty.
Pędzelek: długi, nieco wąski, równo przycięty. Bardzo wygodna, gumowa nakrętka.
Konsystencja: gęsta, kredowa.
Nakładanie: no i tutaj będzie nieco dłużej. U większości dziewczyn na blogach czytałam, że lakier ma świetną konsystencję i maluje się bezproblemowo. Jakie było moje zdziwienie, gdy moim egzemplarzem malowało się ciężko? Szybko zasychał i robił się "ciągnący"? Myślałam, ze może go trzeba rozmieszać nieco lepiej, ale to też nie pomogło. W rozmowie z
Zuzią wyszło, że ona ma taki sam problem jak ja. Myślę, że nasze pochodzą z jakiejś innej partii, ale żeby aż tak różniły się w konsystencji i sposobie nakładania? Po nałożeniu mojego egzemplarza widoczne są "górki", dlatego warto nałożyć warstwę topu dla wyrównania powierzchni.
Krycie: bardzo dobre. Już pierwsza warstwa kryje dość ładnie.
Zmywanie: bez problemu.
Inne: lakiery nie zawierają DBP, Toluenu oraz Formaldehydu.
Użyłam: odżywka Pierre Rene Ideal Regene Ration, dwie warstwy Orly Hip and Outlandish z top Coatem.
Pozdrawiam :*